W dniu 23 października członkowie Rodziny bł. Ed. Bojanowskiego po sprawdzeniu obecności przez kierownika wycieczki, wyruszyli na pielgrzymkę do Trzebnicy. Każdy wyjazd rozpoczynamy chwaleniem Boga, poprzez modlitwę i śpiew. Głównym zamysłem naszej podróży było zwiedzenie Międzynarodowego Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Naszym przewodnikiem po świątyni był jeden z braci Salwatorianów. Trzeba przyznać, że swoją funkcję spełnił z wielkim zaangażowaniem. Bardzo przystępnie, a jednocześnie wyczerpująco przybliżył nam historię tego pięknego miejsca. Nazwa tej miejscowości pochodzi od prasłowiańskiego czasownika terbiti, co znaczy karczować lub trzebić (las) z dodanym przyrostkiem – nica. Wzgórza Trzebnickie to pas spiętrzonych wzniesień morenowo-polodowcowych o wysokości od 200-do250 m n.p.m. W roku 1202 książe śląski Henryk Brodaty ufundował w mieście kościół i klasztor, do którego w 1203 roku wprowadziły się przybyłe z Bambergu siostry cysterki. Żoną Henryka Brodatego była Jadwiga (późniejsza święta). Nie będę szczegółowo opisywała wszystkich ciekawych historii związanych z ówczesnymi czasami, bo wtedy powstałby elaborat nużący czytających. Bardziej skupię się na ciekawych faktach związanych z klasztorem, który ma 80 m długości, 24 m szerokości i 20 m wysokości. Obraz główny przedstawia Wniebowzięcie N.M.P. Książe Henryk Brodaty zmarł w 1238 roku , a przy ołtarzu głównym umieszczono Jego sarkofag. Zwiedzającym rzucają się w oczy alabastrowe figury – św. Elżbiety Węgierskiej i druga św. Jadwigi, przedstawioną w lewej ręce z makietą kościoła (jest patronką budowy kościołów), a w prawej dłoni ściska figurkę Matki Bożej. Należy pamiętać, że św. Jadwigę cechowała działalność charytatywna między innymi: pomagała ludziom ubogim, organizowała szpitale, upraszała u swego męża łaskę dla skazanych itp. Na uwagę zasługuje fakt, że sama Święta chodziła boso. Kiedy opat będący w zmowie z mężem Jadwigi zmusza Ją do noszenia butów, zostają one przyjęte, ale od tej pory nasza Święta nosi je przerzucone przez ramię. Zwiedzając sanktuarium zwróciliśmy uwagę na bogato zdobiony sarkofag św. Jadwigi. Jeszcze raz wspomnę, że od przewodnika emanowało ciepło duchowe, wyrażane uśmiechem i przyjaznym słowem. Ubogaceni duchowo opuszczaliśmy sanktuarium i udaliśmy się na smaczny obiad. Po posiłku zwiedzaliśmy jeszcze Muzeum Regionalne. Taki wyjazd można nazwać odpoczynkiem, który jest każdemu potrzebny, do regeneracji sił fizycznych i duchowych. Swoją relację z wyjazdu zakończę strofą wiersza: Choć dziś życie ciężkie bywa, trudy piętrzą się przed nami, ale przecież też szczęśliwa chwila zawita czasami. Właśnie te chwile możemy zaliczyć do szczęśliwych. Dziękujemy Bogu, że przy okazji wyjazdu mogliśmy podziwiać piękną, polską złotą jesień. Z utęsknieniem będziemy czekali na następne wyjazdy.

uczestniczka pielgrzymki.